Również się zgadzam. Bije Stallone na głowę. Idealny do roli Dredda i bardzo dobrze zagrał w tym świetnym filmie.
Zwyczajnie nie zgadzam się z każdą opinią, pod którą podpisałem "nie". Zastanawiam się, jaką twarz chciałbym zobaczyć, kiedy Dredd zdejmie swój chełm. Pan K. Urban mi jakoś osobiście nie pasuje.
Rzecz w tym że on przed widzem nie ściąga hełmu, a spiczasty podbródek Urbana razem z uśmiechem wstecznym w stylu Eastwooda idealnie pokrywa się z komiksową wizją. A komiks powinien być tutaj punktem odniesienia. Wersja ze Stallone'm bliżej stała jeśli chodzi o scenografię, pojazdy, wygląd mutantów itp. (kwestia budżetu zapewne) ale totalnie przegrywa jako film.
tzn. jako opowieść o konkretnym bohaterze. Post pod postem bo późnawo jest i trochę mi się już miesza :)
W pełni zgadzam się z powyższym stwierdzeniem. Pan Stallone sprawił, że zainteresowałem się tym filmem i komiksem. Gdybym zobaczył tylko wersję z Karlem Urbanem, nigdy nie zainteresowałbym się ta postacią. Nie ma dla mnie znaczenia, że film z 95' ma niewiele wspólnego z komiksowym pierwowzorem. Ten nowy film zwyczajnie mnie nudził.
Bardzo lubię Karla, ale mnie interesował film, a nie komiks. A ten wyglądał jak "RAID" SF.W tym hełmie mógłby grać np.Damon i nie byłoby różnicy. Jestem zawiedziony
A widzisz, dla mnie podobieństwo do filmu "RAID" to zaleta, a głos, sylwetka i powiedzmy "mikroekspresja" jednego czy drugiego aktora ma duże znaczenie. Ale ilu ludzi tyle opinii i tym podobne bzdury, pozdro.
Widziałam niedawno "Dredd" i przyznaję rację. Nie dość, że film świetny, to aktor tak dobrany, jakby się urodził do tej roli. Stallone był strasznie campowy, a Urban po prostu JEST Dreddem.