Ilość filmów i projektów, w które się angazował jest powalająca. Nie ma drugiego takiego aktora. I naprawdę robi wrażenie, w ilu rzeczach się udzielał w tak podeszłym wieku (heavy metalowa płyta na gwiazdkę, gdy masz 90 lat? czemu nie). Dla jednych będzie Sarumanem, dla innych przeciwinikiem jamesa Bonda, a jeszcze innym będzie kojarzyć się z hrabią Dooku lub Draculą.
Na każdego przyjdzie czas, to jasne, ale jednej rzeczy mi szkoda - ten facet powinien dostać Oscara za zasługi dla kina. I tu nawet nie ma z czym dyskutowac. Facet trafił do księgi rekordów Guinessa pod wzgledem zagranych filmów. A i talentu mu nikt nie odmówi. To naprawdę przykre, że nie doczekał statuetki.
Gdy usłyszałem tą wiadomość w radiu autentycznie zrobiło mi się smutno. Wspaniały aktor, niezapomniany. Szkoda, że jego talent nie został nagrodzony Oscarem, zwłaszcza w czasach gdy Oscar rzeczywiście coś znaczył.
[*]
Jeden z najwybitniejszych - jeśli nie najwybitniejszy aktor w historii. Nikt tyle nie poświęcił kinematografii, co on. Drugiego takiego nie będzie.
Dożył pięknego wieku i umarł lekką śmiercią,mało kto ma takie życie jak Pan Lee więc nie ma co dramatyzować.
Przed chwilą się dowiedziałem. Już mam dzień spie....
Niby człowiek liczy się z tym (miał swoje lata), ale i tak jak się dowiaduje to jakoś tak dziwnie...
ech
Jeden z moich kilku Mistrzów i Autorytetów, których miałem na tym świecie i nie mówię tylko o kinie. Zostało już ich niewielu.
eeeeeeeeeee on nie był w Drużynie Pierścienia :P raczej Sauronowi posiłki giną :(
Zdecydowanie jeden z najbardziej niedocenionych aktorów wszechczasów, szkoda że umarł ale w końcu dostał zasłużony odpoczynek za swoją pracę.
Zależy jak definiujesz niedocenionego aktora. Jest mnóstwo aktorów bez Oscara na koncie a nikt im nie odmówi miejsca w historii kina (Johnny Depp, Gary Oldman, na obecną chwilę DiCaprio) ani talentu (James McAvoy, Michael Fassbender, Paul Dano). Krytyka również ich ceni. A Lee był bardzo lubiany i ceniony. Oscar byłby dla niego po prostu miłym uhonorowaniem :)
Pierwszy głos kina, warto posłuchać: https://www.youtube.com/watch?v=TQq4LjSF2rc. Wspaniała intonacja, do tego arystokratyczna maniera prezentowana nie tylko na planie, ale także w wywiadach. Absolutnie niepowtarzalny aktor, człowiek, którego nikt nie jest w stanie zastąpić, podrobić. Hrabia Dooku to jedyny Sith w dotychczasowych częściach Gwiezdnych Wojen, który nie potrzebował charakteryzacji, by być szwarccharakterem na miarę ikonicznej serii. Tylko Lee był w stanie nadać tej postaci rys autentyczności, potęgi i grozy. Swą grą stawił sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu ...
Boże, ten człowiek był dla mnie Legendą oraz Inspiracją życiową. Nie mam pojęcia co mam napisać ale czuje się jak by właśnie ogromna część mnie odeszła, Sir Christopher Lee był moim bohaterem, nie potrafię zrozumieć, że odszedł. Spoczywał w pokoju Mistrzu, R.I.P </3 [*]
Człowiek, który osobiście poznał Tolkiena, człowiek który zagrał w prawie 300 filmach, i to nie jako trzecio-planowa postać. Człowiek który mimo że dojeżdżał do setki, wcale nie zwalniał, śpiewał, występował, komponował, grał, nie zwracał uwagi na zbliżającego się Śmierć..niestety on zwrócił uwagę na Christophera ... :(
Szkoda, lubiłem gościa :/ Niedoceniany aktor. Czuję taką pustkę, że nigdy go już nie zobaczę w żadnym filmie.
Ehh, to będzie ciężki dzień.
Gdziekolwiek jest, mam nadzieję, że jest mu lepiej niż tutaj.
Porządna robota - dociągnął do końca projekty u Jacksona, chociaż nie wszyscy wierzyli, że się uda przy jego metryce. I piszę to bez kpiny bynajmniej. Pozamiatał i poszedł na emeryturę.
Oby i jego fanom tak się udało.
Dla mnie zawsze bedzie Scaramanga. Wiedzialem ze jego czas sie zbliza, choc i tak dozyl sedziwego wieku. Rowniez smutno mi sie zrobilo ze swiadomoscia tego, ze czas zabiera ludzi, ktorych cenimy. Poklony dla tego Pana ze do konca swych lat udzielal sie i gral w filmach.
Niezapomniany i wybitny aktor. Stał się częścią zarówno świata fanów horroru, fanów science fiction, a ostatecznie także fanów fantastyki. Będzie żył wiecznie w naszej pamięci.
Był niesamowity. Całkiem niedawno odkryłam, że udzielał się w Rhapsody of Fire, czym mnie pozytywnie zaskoczył. Myślę, że był zadowolony z tego co osiągnął, w życiu się nie nudził i na pewno go nie zmarnował.
Naprawdę bardzo szkoda :C Dowiedziałam się o tym przeglądając fejsa i strasznie żal mi się zrobiło..