Jak dla mnie to on był w tym filmie wręcz fatalny. Szczególnie w wolniejszych scenach i tych z CGI. Ale ma jakiś tam urok ten gościu więc się to oglądało bezboleśnie
Akurat ta postać jest jedną z najgorszych w historii kina jaką widziałem. Jak ja nie cięrpię takich typowych amerykańskich cwanych kozaków. Już niektóre czarne charaktery mają w sobie więcej ogłady.
Że słucham co? W jaki msensie zazdrość, że sam nie jestem nim czy że nie chcę się pogodzić że jest lepszy od innych aktorów?
Każdy podobny aktor mógłby zagrać jego postać, wymagania co do tego są zerowe.
Aż tak dobry aktor nie był by potrzebny do zagrania tej roli. Na pewno dał by radę Sam Worthington, który jest średnim aktorem.
Nie ma szans. Chris Pratt może wybitnym aktorem nie jest, ale złym też nie. Ma w sobie coś, co sprawia, że ogląda się go z przyjemnością (uśmiech w oczach, sympatyczny wyraz twarzy, nvm - COŚ jest). A Worthington mógłby - co najwyżej - wcielić się w drzewo. Najlepiej wierzbę płaczącą.