Od kilku dni trwa 13. edycja festiwalu
Mastercard OFF CAMERA. Impreza odbywająca się tradycyjnie w Krakowie w tym roku przeniosła się także do sieci. Od 11 do 25 września na platformie
http://www.player.pl można obejrzeć wszystkie filmy z programu festiwalu oraz wydarzenia towarzyszące.
Dziś mamy dla Was recenzję ciekawego tytułu, który można obejrzeć na
OFF CAMERA – "
Niedosytu" w reżyserii
Carlo Mirabelli-Davisa. Swoimi wrażeniami po obejrzeniu filmu dzieli się dla nas Joanna Krygier. Recenzję przeczytacie poniżej.
***
Ostre przedmioty
recenzja filmu "
Niedosyt", reż.
Carlo Mirabella-Davis Duży dom o eleganckim wnętrzu, bogaci teściowie, przystojny mąż i rozwijające się w łonie dziecko; wydaje się, że Hunter (
Haley Bennett), bohaterka "
Niedosytu"
Carlo Mirabelli-Davisa, wygrała los na loterii. Nie pozwalając sobie na zwątpienie w dane jej szczęście, stara się dopasować i najlepiej jak potrafi grać przydzielone role: żony, gospodyni domowej, przyszłej matki. Dzięki "życzliwym postronnym" niemal na każdym kroku przekonuje się, że jej wysiłki to za mało; jest wciąż niewystarczająco dobra, ambitna, zdolna, atrakcyjna ("byłoby ci ładniej w długich włosach" – mówi teściowa, ale w jej głowie to zdanie brzmi zapewne jak "brzydko wyglądasz w krótkich").
Na pozór Hunter to nieśmiała i wycofana kobieta o cichym, delikatnym głosie, skrupulatnie poprawiająca położenie drobiazgów na półkach i precyzyjnymi ruchami dłoni tworząca na talerzu perfekcyjne wizualnie kompozycje. W samotności natomiast staje się ona zapaloną entuzjastką gier na telefonie i niechlujną miłośniczką chipsów. Blokujące ją napięcie, presja i poczucie niedopasowania znakomicie oddają zmysłowe zdjęcia
Katelin Arizmendi, skupiające się w dużej mierze na detalach. Z czasem to właśnie one stają się największą fascynacją bohaterki, która w połykaniu małych przedmiotów znajduje nową, niepokojącą i przede wszystkim niebezpieczną przyjemność.
Szklana kulka, pinezka, agrafka – Hunter gromadzi je na toaletce jak osobliwe trofea. Sabina (
Agata Buzek) z "
Rewersu" codziennie połykała, a później wydalała tę samą monetę z kilku powodów, z których obawa przed represjami ze strony władz za posiadanie nielegalnej waluty wydawała się najmniej istotna. Pieniążek był nie tylko pamiątką rodzinną, ale i symbolem upragnionej wolności, a chronienie go – nawet przy pomocy własnego układu pokarmowego – stawało się wyrazem jednostkowego, cichego buntu przeciwko tłamszącemu systemowi. Hunter wprost mówi o kontroli, jaką daje jej wybór kolejnego potencjalnie zabójczego przedmiotu; poczucia władzy nie osłabia nawet ból odczuwalny przy jego połknięciu.
Cierpienie fizyczne przegrywa z satysfakcją, zadowoleniem i dumą – niemal od razu malującymi się na jakby dziecięcej, zaróżowionej twarzy znakomitej
Haley Bennett o najpierw nieco naiwnym, a po dokonanym akcie rozświetlonym radością spojrzeniu. Zdiagnozowane u kobiety zaburzenie Pica, często zresztą dotykające ciężarne kobiety, to przede wszystkim metafora jej stanu psychicznego, odpowiedź na ciągłą uległość i życie w niezgodzie z samą sobą. Hunter nie okalecza się tytułowymi "Ostrymi przedmiotami" jak Camille (
Amy Adams), ale podobnie jak ona stara się w ten – przewrotny i chory, choć mimo wszystko własny – sposób zyskać sprawczość. Nie rani się jak tytułowa bohaterka "
Pianistki", ale kompulsywne połykanie niejadalnych przedmiotów staje się dla niej rytuałem oczyszczającym równie skutecznym, bo przynoszącym ulgę i przywracającym stabilność, co dla Eriki (
Isabelle Huppert) okaleczanie narządów płciowych. Podobnie jak u bohaterki książki Jelinek i filmu
Hanekego, w zachowaniu Hunter uwidacznia się wyraźny kontrast między pedantyczną wręcz czystością i uporządkowaniem a skłonnościami do autodestrukcji i nerwowymi próbami pozbycia się śladów krwi jako niepożądanego przez oko widoku, mogącego przy okazji zdemaskować niecodzienne hobby kobiety.
Całą recenzję Joanny Krygier można przeczytać TUTAJ.